Mieszkańcy Nowego Jorku padają ofiarą tajemniczego wirusa, który przekształca ludzi w żądne krwi bestie. Naukowiec Robert Neville (Will Smith) jest pełen determinacji. Jest gotów zrobić wszystko, aby opracować skuteczną szczepionkę przeciwko temu wirusowi, zwłaszcza że jako jedyny jest odporny na jego działanie. Epidemia spowodowała, że większość mieszkańców miasta, a możliwe że i świata, nie żyje, a inni przemienili się w groźne potwory.
Spis treści
Przez trzy lata Neville bezowocnie wysyłał radiowe sygnały, licząc na to, że ktoś jeszcze przeżył. Wkrótce potwory zaczynają polować na Roberta, śledząc każdy jego krok i czekając na jego błąd, aby zdobyć jego krew. Neville jednak nieustannie poszukuje sposobu na zneutralizowanie groźnego wirusa, a czas nieubłaganie ucieka. Jestem legendą cały film jest adaptacją popularnej powieści Richarda Mathesona z 1954 roku i wyróżnia się imponującymi efektami specjalnymi.
Ponadto, cel bohatera nie polegał na zabijaniu zarażonych, a na dążeniu do pomocy im, znalezieniu lekarstwa i zatrzymaniu pandemii. Innym świetnym zabiegiem było ukazanie zainfekowanych jako odrębnej, inteligentnej i kreatywnej społeczności, kierującej się własnymi normami społecznymi i uczącej się na swoich błędach. Nie przypominam sobie, aby w jakimkolwiek wcześniejszym filmie o podobnej tematyce zainfekowani byli przedstawieni w równie „ludzki” sposób, przy jednoczesnym zachowaniu ich zwierzęcej agresji.
Największą zaletą filmu są znakomite ujęcia opustoszałego Nowego Jorku, który przedstawiono jako zdziczały, zarośnięty i rozpadający się. W tym aspekcie film przewyższa nawet doskonale zrealizowaną wizję wyludnionego Londynu z „28 dni później”. Twórcy zdecydowali się niemal całkowicie zrezygnować z muzyki w tle, co dodatkowo uspokaja widza i pomaga wczuć się w sytuację ostatniego człowieka na Ziemi, otoczonego przez pustkę.
Wzmacnia się zatem ten postapokaliptyczny nastrój, który tak bardzo lubię. Choć mógłby być jeszcze bardziej wyrazisty, gdyby odpowiednio dobierać i częściej wykorzystywać różne motywy muzyczne. W scenie, w której bohater, przepełniony emocjami, strzela najpierw do manekina, a następnie w kierunku pozornie pustych wieżowców, film wyraża głębokie uczucia człowieka, jego strachy i emocje oraz reakcję na niebezpieczeństwo połączoną z poczuciem obowiązku.
Co więcej, Jestem legendą cały film wykorzystuje niezbyt oryginalny motyw wirusa, który zabił wszystkich ludzi, aby opowiedzieć tę historię. Dodatkowo przedstawia przekonujące wyjaśnienie przyczyny infekcji – błędy w lekarstwie na raka. Twórcy leku, dążąc do wyeliminowania choroby, nie zważając na konsekwencje, spowodowali mutacje genów, przekształcając ludzi w okrutne istoty.
Film pozostaje w pamięci. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że „to już było”, jako że nie napotkałem jeszcze na tak przedstawioną walkę z samym sobą i mutantami, wyjątkowo inteligentnymi, oraz na taką determinację w działaniu. Mimo że film o zmutowanych ludziach oferuje niewiele scen walki, emocje są tu obecne i palpitujące. Gorąco polecam każdemu.
Chcę jednak zaznaczyć, że poruszyła mnie przede wszystkim jego innowacyjność i „odmienność” w porównaniu do innych filmów o podobnej tematyce. Znakomite połączenie kluczowych elementów takich jak zdjęcia, muzyka i obsada stworzyło wyjątkowo udane dzieło, oferujące rozrywkę najwyższej klasy. Nie spodziewałem się, że Hollywood wciąż może zaskoczyć filmem o zagładzie ludzkości na tak wysokim poziomie. Na szczęście się myliłem.
Sortowanie według najpopularniejszych