Odkryj początki pierwszej niezależnej agencji wywiadowczej w całym filmie King’s Man: Pierwsza misja online. W tym ekscytującym prequelu spotykamy grupę najbardziej niebezpiecznych tyranów i kryminalnych geniuszów. W tym postać Rasputina (Rhys Ifans), którzy planują wywołać globalny konflikt, grożący życiem milionów niewinnych ludzi. Naprzeciwko nich staje Kingsman – pierwsza całkowicie niezależna agencja wywiadowcza.
Spis treści
Agenci, działający z zachowaniem najwyższej etyki i dyskrecji, z ukrycia pracują w elitarnym domu krawieckim. Aby zapobiec nadchodzącej katastrofie, założyciel organizacji, Książę Oksfordu (Ralph Fiennes), rekrutuje młodego Conrada (Harris Dickinson) do zespołu, mając nadzieję, że pomoże on ocalić świat przed nadchodzącą tragedią.
Vaughn i Gajdusek wplotli w fabułę filmu różnorodne, zarówno dobrze znane, jak i mniej rozpoznawalne wydarzenia historyczne, w których uczestniczyły postacie znane z podręczników do historii. Wyobrażam sobie, że tworząc scenariusz, wymieniali się pomysłami, czerpiąc przy tym dużo radości. Mimo to, odniosłem wrażenie, że twórcy byli tak pochłonięci tworzeniem historycznych żartów, nawiązań i ciekawostek, że ich narracja straciła spójność rytmiczną.
W rezultacie King’s Man: Pierwsza misja cały film wydaje się być zbiorem epizodów o różnym poziomie. A to wpływa na jego ogólną koherencję. Podczas seansu miałem wrażenie, jakbym nie jechał na emocjonującym rollercoasterze, ale spokojną kolejką podmiejską – jazda, przystanek, jazda, przystanek. Chociaż sceny akcji były w większości tak szalone i pełne dezynwoltury, jak można by oczekiwać, to „wypełniacze” nadmiernie przegadano i momentami przedstawiono w zaskakująco poważnym tonie.
Młodzi ludzie bezsensownie tracą życie w okopach. Film zdecydowanie przyjmuje antyimperialny ton. A to może wydawać się dziwne, lecz znajduje swoje uzasadnienie w kontekście niedawnych wydarzeń w Wielkiej Brytanii. I innych krajach, gdzie dochodziło do usuwania z cokołów pomników dawnych polityków i przemysłowców. Vaughn starał się uczynić opowieść aktualną, lecz dydaktyczny ton filmu niestety momentami wydaje się nieszczery.
Oxford z wyrzutem patrzy na króla, który wysyła żołnierzy na front. Ale sam równie zaciekle walczy szpadą, aby Wielka Brytania nadal mogła dominować. Rasputin musi zginąć, aby Rosja nie wycofała się z wojny. A Mata Hari powstrzymana, by Stany Zjednoczone do niej przystąpiły. Postać bohatera, który wygłasza ogólniki o zabijaniu z całkowitą powagą, w przerwach między dźganiem, strzelaniem i wysadzaniem przeciwników w komiksowym stylu, wydaje się być nieco chybionym pomysłem.
Dotychczasowe części serii „King’s Man” przyzwyczaiły nas do klasycznego kina szpiegowskiego. King’s Man: Pierwsza misja cały film zdecydowanie odbiega od tej formuły, zamieniając znane z poprzednich odsłon eleganckie garnitury na żołnierskie mundury. Duża część filmu rozgrywa się na froncie, gdyż syn księcia, Conrad, mimo sprzeciwów ojca, decyduje się wstąpić do wojska. Jego ojciec jest przekonany, że zabijanie innych ludzi w imię wygórowanych ambicji rządzących jest po prostu złem.
Mimo że King’s Man: Pierwsza misja cały film oferuje sporo scen akcji, stanowi on także swoistą krytykę działań militarnych na świecie. W całym filmie „King’s Man: Pierwsza misja” pojawia się wiele postaci historycznych, co przynosi zarówno zalety, jak i wady. Na przykład scenariusz obejmuje zabójstwo Rasputina, które jest przedstawione zgodnie z rzeczywistością. Odbywa się podczas bożonarodzeniowego balu u księcia Feliksa Jusupowa, gdzie mnich jest kolejno otruty, postrzelony w środek czoła i utopiony.
To może być odbierane jako swoista lekcja historii. Sama postać Rasputina jest doskonale oddana – jako charyzmatyczny mnich, otoczony prostytutkami, będący jednocześnie przerażający i fascynujący, co dodaje głębi jego filmowej kreacji. Niestety, Rasputin pojawia się na ekranie tylko przez około pół godziny, co może być uznane za największy błąd najnowszej odsłony „King’s Man”.
Zbyt wiele historycznych postaci pojawiających się w filmie sprawia, że każdą z nich potraktowana po macoszemu. Mata Hari pojawia się zaledwie na pięć minut, podobnie jak Lenin. Gdyby twórcy zdecydowali się skupić na jednej z tych postaci i bardziej rozbudować jej przedstawienie, rezultat mógłby być znacznie ciekawszy. Niestety, przez chęć zaprezentowania jak największej liczby historycznych postaci, film traci na jakości.
Sortowanie według najpopularniejszych